niedziela, 20 stycznia 2013

Świadectwo Asi




Asia Mąka wraz z mężem Andrzejem
Asia Mąka wraz z mężem Andrzejem
To co działo się w moim życiu do roku 2004 było koszmarem: paliłam papierosy, piłam alkohol, brałam narkotyki, okradałam przyjaciół, rodzinę, obcych ludzi, byłam agresywna itd...itp. Upodliłam się strasznie, już nikt nie widział we mnie człowieka, a tym bardziej kobiety. Już nikt nie miał nadziei, nawet moja mama, która każdej nocy modliła się o mnie, czekając jak zwykle przyklejona do szyby w kuchni. Ja sama zapomniałam, czym w ogóle jest nadzieja. Któregoś dnia, stojąc przy oknie (na “mecie”), zobaczyłam kobietę. Przez myśl przeszło mi, żeby ją zabić, bo nie miałam na narkotyki. Wystraszyłam się tych myśli, a później przeszły przez głowę następne z przeszłości, to kim jestem - a byłam nikim, dosłownie “zero” - tyle byłam warta.
Kiedy miałam 21 lat, pierwszy raz sama zdecydowałam, że chcę spróbować normalnie żyć. Pamiętam jak kolejny raz szłam w tragicznym stanie do mamy, by ją przeprosić i powiedzieć, że chce się leczyć Co dziwne uwierzyła mi i zaufała. Poszłam w miejsce, gdzie już wcześniej chodziłam na terapię. Błagałam ich o pomoc, “dosłownie” błagałam i płakałam. Powiedzieli, że muszę czekać 6 miesięcy. Wiedziałam, że to może mnie zabić, to czekanie… A ja już nie chciałam czekać.
Zdobyłam się na odwagę i poszłam do Andrzeja, który brał dawniej narkotyki i chodził do Kościoła Zielonoświątkowego. Słyszałam, że Bóg go uwolnił i takie tam… Wtedy myślałam, że odbiło mu i tyle, ale to mnie nie złamało. Cały tydzień dzwoniłam do niego, ale akurat go nie było. Pomyślałam, że nie jest mi dane wyrwać się z koszmaru, skoro próbuję, a nic mi nie wychodzi. Postanowiłam wziąć tyle narkotyku, żeby się już nie obudzić. Kiedy stałam na przystanku, czekając na autobus, (już miałam nie wracać do domu, już miało mnie nie być) na ten sam przystanek przyszedł Bartek, dawny kolega (brałam z Nim). On był w ośrodku, poprosiłam go o pomoc. Z wielkim bólem przyznałam się, że nie daję już rady, że chce się leczyć. Bartek jeszcze tego samego dnia wieczorem zadzwonił, że jest dla mnie miejsce w Broczynie (w żeńskim ośrodku dla osób uzależnionych). W moim domu pojawiła się nadzieja. W końcu dojechałam do Broczyny do Chrześcijańskiego Ośrodka Dla Osób Uzależnionych. Tam odzyskałam nadzieję, tam nauczyłam się żyć, normalnie odzywać do innych, a co najważniejsze, poznałam tam prawdziwego terapeutę - żywego Jezusa, który zamieszkał w moim sercu, w moim życiu. Skończyłam terapię (chociaż walka była do końca pobytu w ośrodku).
Sąsiedzi i znajomi widzą we mnie człowieka i szanują mnie (a to uczynił Bóg), rodzina mi przebaczyła i darzy mnie zaufaniem (a to uczynił Bóg). Uzależniłam się od Jezusa Chrystusa, zakochałam się w Nim,a obietnica Boża mówi,że...
„Czego ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało, ani serce człowieka nie zdołało pojąć, jak wielkie rzeczy przygotował Bóg tym, którzy Go miłują” (1 List.Pawła do Koryntian 2:9). I Amen tak się dzieje do dzisiaj, że Bóg daje to, czego nie byłam w stanie sobie nawet wyobrazić
Asia Mąka 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz