poniedziałek, 29 listopada 2010

Dobra Matka nie przestaje kochac

Matka Boża - Matka nasza nigdy się nie jest zmęczona. Dobra matka nie przestaje kochać swoich dzieci choćby były nie wiadomo jak nieposłuszne, niespokojne, chore czy uparte. Jest wypełniona miłością i z jej siłą do nas przemawia, wzywa, napomina. Istota jej słów jest taka sama od dwudziestu lat, ale są to nowe przesłania, bo mówi do nas dzisiaj, teraz, w tej chwili. Nie zatrzymujmy się na słowach, ale pójdźmy do źródła, do matczynego serca, z którego płyną te słowa. Nie zatrzymujmy się przy znaku, ale pójdźmy tam dokąd ten znak nas kieruje. Przybliżmy się do Tej, która jest w chwale, która na nas czeka. Ona pragnie byśmy poszli, byśmy szli, a nie stali czekając na jakiś cud, który ma się wydarzyć poza nami. Cud może i powinien zdarzyć się w właśnie w nas samych. Matka Boża pragnie do nas mówić nawet wtedy, gdy nie chcemy jej słuchać i nawet wtedy, gdy nie chcemy iść za Jej słowem. Bóg nie znajduje się gdzieś w niedostępnym świecie, ale żywy przebywa w nas, musimy tylko do niego dotrzeć. Tyle przeciwieństw trzeba pokonać w nas i wokół nas. Jesteśmy skuci przez problemy, lęki, troskę o swoje jutro, pełni lęku, co powiedzą o nas inni i nie zadajemy sobie pytania, co Bóg o nas myśli, czego On od nas pragnie. Słowa Matki Bożej nie są wypełnione sensacją, ale przepełnione są matczyną troską, prostotą, bo taki jest Bóg, a my jesteśmy tak zamknięci i skomplikowani. Nie pozwólmy by cokolwiek znalazło się przed Bogiem, nawet nasze własne życie. Kiedy Bóg jest na pierwszym miejscu wszystko inne samo przez się znajdzie się we właściwym miejscu. Zdarza się, że w życiu ogarnia nas pustka, bezsens, kiedy w niczym nie znajdujemy zadowolenia, kiedy z niczego już nie potrafimy się cieszyć. Wszystko to jest znakiem, że nie widzimy sensu naszego życia. To znak, że nasza dusza jest spragniona Boga i Jego miłości. To znak, że odcięliśmy się od swoich korzeni od źródła życia. Raz tylko żyjemy na ziemi. Kiedyś trzeba będzie stąd odejść, a może dalej nie będziemy wiedzieli dlaczego żyliśmy. Trzeba będzie odejść, pożegnać się z przyjaciółmi, zniknąć stąd i pójść, a nie wiemy dokąd odchodzimy i co nas tam czeka. Dlatego potrzebna nam jest Msza św., spowiedź i modlitwa, do której wzywa nas Matka Boża. Wszystko to są środki a nie cel. Modlitwa nie jest celem, lecz drogą do celu. Celem jest mówiąc słowami Matki Bożej radosne spotkanie ze Zbawicielem. Wiemy jak łatwo zaniedbujemy modlitwę, jak trudno jest się nam na nią zdecydować, jak łatwo nasunie się nam tysiące prac, spotkań, obowiązków, rzeczy ważniejszych i bardziej potrzebnych niż modlitwa. Lecz kiedy się zdecydujemy na modlitwę zawsze odczujemy jak dobrze jest być z Bogiem, jak czas spędzony z Bogiem jest jedynie dobrze wykorzystanym czasem naszego życia. Wierzę, że pod koniec naszego życia będziemy żałować straconego czasu, a jedynie czas spędzony na modlitwie będzie skarbem, który będziemy mogli zabrać ze sobą. Na ten skarb pracujemy tu na ziemi, tu decydujemy o naszym życiu, o wieczności. Po śmierci nie dzieje się już nic istotnego. Tu na ziemi wypowiadamy swoje ZA lub PRZECIW dla Boga, TAK dla życia lub śmierci.

Matka wzywa nas na ścieżki życia. Ta ścieżka nie jest ani atrakcyjna, ani szeroka, ani łatwa. Nasze nawrócenie kosztuje, wiara nie jest tania, bowiem wymaga wkładu sił zarówno psychicznych jak i fizycznych, ale dlatego wiemy, że prowadzi ku życiu już tu na ziemi, a nie dopiero w wieczności.

Niech Matka Boża prowadzi nas do źródła życia. Pójdźmy za jej słowami.

o. Ljubo Kurtović OFM
Medziugorje, 26. kwietnia 2001

Medjugorje i Cuda (prof. dr. Ljudevit Rupcic)

Cuda

Początkowo ukazaniom Medjugorskim towarzyszyły liczne niezwykłe zjawiska na niebie i na ziemi, a szczególnie cudowne uzdrowienia. I ja sam, wraz z mniej więcej tysiącem innych pielgrzymów, przeźyłem niezwykłą grę słoñca. Zjawisko to było tak dziwne, źe wszyscy bez wyjątku określili je jako cud. Stwierdziłem, źe nikt z obecnych nie pozostał obojętny. Potwierdziły to radość, łzy i wypowiedzi obecnych tam ludzi. Z ich słów widać było, źe odebrali to zjawisko jako potwierdzenie autentyczności ukazania i jako zachętę do przyjęcia orędzi medjugorskich. To właśnie jest właściwym załoźeniem cudu: Pomóc ludziom wierzyć i źyć w wierze, bo słuźy to wierze i zbawieniu ludzi.

Co do zjawisk świetlnych pewien profesor, specjalista w tej dziedzinie zatrudniony w Wiedniu, przyznał mi źe zajmował się nimi w Medjugorju przez tydzieñ. W koñcu powiedział mi: "Nauka nie potrafi wyjaśnić tych zjawisk". Chociaź sąd o cudach nie naleźy do źadnej dziedziny nauki, lecz do teologii i wiary, to jednak sąd nauki jest bardzo waźny, poniewaź tam gdzie koñczy się nauka, dalszym ciągiem jest wiara.

Jest bardzo znamienne, źe wiele wydarzeñ wierni odebrali jako prawdziwe cuda. Zrozumieli ich znaczenie i poczuli się - czy przeźyli to oni sami, czy kto inny - zobowiązani przyjąć orędzia medjugorskie jako obowiązek. Trudno jest powiedzieć ile było tych cudownych wydarzeñ związanych z ukazaniami medjugorskimi. Wiadomo źe zgłoszono ich i poświadczono kilkaset. Niektóre z nich dokładnie zbadano i opracowano teologicznie i nie ma źadnych powaźniejszych powodów do wątpienia w ich nadnaturalny charakter. Wystarczy tylko przytoczyć niektóre z nich.

Pani Diana Basile, urodzona 5. 10. 1940r. w Platizzi, Cosenza, Włochy, chorowała od roku 1972 do dnia 2ł. 05. 1984r. na sclerosis multiplex, która jest nieuleczalna. Wbrew pomocy profesorów i lekarzy z kliniki w Mediolanie jej stan był coraz cięźszy. Z własnej woli przyjechała do Medjugorja i była obecna przy ukazaniu Matki Boskiej w pewnym pomieszczeniu przylegającym do kościoła - i nagle wyzdrowiała. Nastpiło to prawie w jednej chwili i tak gruntownie, źe ta sama pani następnego dnia przewaliła boso 12 kilometrów z hotelu w Ljubuski, gdzie nocowała, do Góry Ukazañ aby podziękować Matce Boskiej za uzdrowienie. Do dzisiaj jest zdrowa. Po powrocie do Mediolanu lekarze zdziwieni byli jej wyzdrowieniem i od razu powołali komisję lekarską, która miała ponownie dokładnie zbadać i poprzedni i obecny stan uzdrowionej. Zgromadzili 14ł dokumenty i w koñcu 25 profesorów, ordynatorów i innych lekarzy napisało specjalną ksiąźkę o chorobie i uzdrowieniu w której oświadczyli, źe przez długie lata była bezskutecznie leczona, ale źe obecnie jest zupełnie zdrowa i nie stało się to dzęki źadnej terapii ani źadnym lekom. W ten sposób dali do zrozumienia, źe powód wyzdrowienia znajduje się na innym, a nie naukowym obszarze.

Drugi waźny cud przytrafił się pani Rycie Klaus, urodzonej 25. 01. 1940r. w Pittsburghu (USA), nauczycielce i matce trojga dzieci, która 26 lat chorowała na sclerosis multiplex. I jej równieź nie pomogli ani lekarze, ani lekarstwa. Czytając ksiąźkę o Medjugorju "Czy ukazuje się Matka Boska w Medjugorju" autorstwa Laurentina - Rupcicia, zdecydowała się przyjąć orędzia Matki Boskiej. I kiedy 2ł. 05. 1984r. odmawiała róźaniec poczuła nagle w sobie jakieś niezwykłe ciepło. Następnie poczuła, źe jest zdrowa. Od tego momentu po dziś dzieñ jest zdrowa i zdolna do wykonywania wszystkich prac w domu i w szkole. O jej chorobie i nieskutecznej terapii istnieje solidna dokumentacja lekarska, a równieź i potwierdzenie lekarskie o jej nadzwyczajnym i niezrozumiałym wyleczeniu, które jest całkowite i trwałe.

Jest więcej nagłych i całkowitych uzdrowieñ związanych z Medjugorjem. Są one mniej lub więcej fachowo opracowywane. Niektóre nie są jeszcze wogóle opracowane. Niewykluczone jest, źe są między nimi tak znaczące jak i te juź opisane. W przypadku cudów decydujące jest, aby pochodziły od Boga i słuźyły wierze, a nie jest istotne źeby były "wielkie". Doświadczą ich prędzej ludzie dobrej woli i otwarci dla prawdy, niź jednostronni uczeni i wszechstronni krytykanci, poniewaź często zamykają się oni w granicach w których się "nie śmie" i "nie moźe" wydarzyć cud.

Peter Mary Rookey

Modlitwa o cud

Odmawiaj tę modlitwę z wiarą, bez względu na to jak się czujesz. Kiedy dojdziesz do takiego stanu, że będziesz szczerze pojmował każde słowo całym swoim sercem, doznasz duchowej łaski. Doświadczysz obecności Jezusa i On odmieni twoje życie w bardzo szczególny sposób. Przekonasz się. [ Peter Mary Rookey, OSM ]


Panie Jezu, staje przed Tobą taki jaki jestem. Przepraszam za moje grzechy, żałuje za nie, proszę przebacz mi. W Twoje Imię przebaczam wszystkim cokolwiek uczynili przeciwko mnie. Wyrzekam się szatana, złych duchów i ich dzieł. Oddaję się Tobie Panie Jezu całkowicie teraz i na wieki. Zapraszam Cię do mojego życia, przyjmuję Cię jako mojego Pana, Boga i Odkupiciela. Uzdrów mnie, odmień mnie, wzmocnij na ciele, duszy i umyśle. Przybądź Panie Jezu, osłoń mnie Najdroższą Krwią Twoją i napełnij Swoim Duchem Świętym. Kocham Cię Panie Jezu. Dzięki Ci składam. Pragnę podążać za Tobą każdego dnia w moim życiu. Amen. Maryjo Matko moja, Królowo Pokoju, Święty Peregrynie Patronie chorych na raka, Wszyscy Aniołowie i Święci, proszę przyjdźcie mi ku pomocy.

25 listopad-Oredzie Matki Bozej

Drogie dzieci! Patrzę na was i widzę w waszym sercu śmierć bez nadziei, niepokój i głód. Nie ma modlitwy, ani zaufania do Boga, dlatego Najwyższy pozwala mi, bym przyniosła wam nadzieję i radość. Otwórzcie się. Otwórzcie wasze serca na Boże miłosierdzie i On da wam wszystko czego potrzebujecie i wypełni wasze serca pokojem, gdyż On jest pokojem i waszą nadzieją. Dziękuję wam, że odpowiedzieliście na moje wezwanie.

Ojciec Slavko Barbarić


15 listopada zaczela się nowenna przed rocznicą narodzin o. Slavko dla nieba (24 listopada).
Opowieści o cudownych interwencjach o. Slavko są coraz liczniejsze. Słyszeliśmy już o niewiarygodnych nawróceniach, które wydarzyły się za Jego wstawiennictwem. Jest też coraz więcej uzdrowień oraz uwolnień od obsesji i uzależnień. Kilka osób widziało Go nawet; jak na przykład Karmen z Meksyku - Echo nr 167, inni otrzymali od niego jakieś słowo podczas modlitwy - często w postaci jakiegoś cytatu z Pisma Świętego, jeszcze inni odczuli, że o. Slavko modli się z nimi.

Objawienia Matki Bożej w Kibeho

29 czerwca 2001 r. Kościół oficjalnie zatwierdził objawienia Matki Bożej w Kibeho – pierwsze objawieia Matki Bożej uznane przez Kościół katolicki w historii Afryki.



W 1981 r. w Ruandzie, w czasie, gdy w tym afrykańskim państewku panował pokój, trzem młodym dziewczynom objawiła się Najświętsza Panna Maryja. Pragnęła Ona powiadomić o niebezpieczeństwie, na jakie narażała się i naraża Ruanda oraz cały świat, żyjąc ciągle z dala od Boga. Dziesięć lat później kraj uległ wojnie domowej, która doprowadziła do morderczego ludobójstwa w 1994 r. i do innych strasznych masakr. Dziś, bardziej niż kiedykolwiek, przesłanie z Kibeho pozostaje aktualne dla całego świata... zobacz więcej

Ojciec Eugenio Maria la Barbera Pirovano


W roku 1993 przyjechałem do Medjugoria z wieloma pielgrzymami i byłem u Vicki podczas objawienia. Po objawieniu Vicka spytała: „Kto jest ojcem Eugenio?" Ja się nie zgłosiłem. Dopiero wieczorem poszedłem do Vicki i powiedziałem jej: „Jeżeli sie nikt inny nie zgłosił, to jestem nim prawdopodobnie ja". Vicka mi powiedziała, że Gospa mówiła, żebym opuścił swoją parafie i założył wspólnotę, która zacznie sie modlić w kościele...czytaj więcej

Matka Elwira


Do Medziugorje s. Elvira przyjechała po raz pierwszy z grupą narkomanów. Zauważyła, że w Medziugorje modlitwa chłopców i całej wspólnoty była silniejsza i głębsza. Jej chłopcy intuicyjnie odczuwali obecność Matki Bożej nie chcieli wracać do Italii... czytaj więcej

Orędzie z Medziugorje 2. listopad 2010r.

Drogie dzieci, z macierzyńską wytrwałością i miłością przynoszę wam światło życia, aby zniszczyło w was ciemność śmierci. Nie odrzucajcie mnie, dzieci moje. Zatrzymajcie się i spójrzcie w samych siebie a zobaczycie jak jesteście grzeszni. Zobaczcie swoje grzechy i módlcie się o przebaczenie. Dzieci moje, nie chcecie uznać, że jesteście słabi i mali, a możecie być mocni i wielcy wypełniając wolę Bożą. Dajcie mi wasze oczyszczone serca, abym mogła je opromienić światłem życia, moim Synem. Dziękuję wam.

Ks. kard. Schönborn



Nie mogę nie doszczegać, że wielu ludzi, którzy już od 28 lat przybywają do Medziugorje, doświadcza tu w sposób szczególny bliskość Matki Bożej...widziałem w Austrii, a zwłaszcza w mojej diecezji wiedeńskiej, wyraźne owoce tego miejsca... Są to przede wszystkim powołania kapłańskie... Po drugie są to nawrócenia...Trzeci przykład to uzdrowienia... czytaj więcej

Ojciec G. Amorth

Byłem w Medziugorju przynajmniej 30 razy i osobiście doświadczyłem tej bogatej duchowości, którą się tam oddycha i widzi na każdym kroku w obfitych darach spływających z Nieba...W Medziugorju naprawdę objawia się Dziewica Maryja, a szatan boi się tego błogosławionego miejsca... czytaj więcej

Ojciec dr John Bashobora

...Poszedłem do mojego biskupa i zapytałem: "Mam zaproszenie do Medziugorja, czy powinienem jechać?". Biskup powiedział: "Ja tam byłem. To cię przecież nie zabije jedź"...Maryja Matka Jezusa mówiła.... I widziałem tak wiele cudów, wiele... Widziałem tysiące, tysiące ludzi trzymających różaniec i modlących się... czytaj więcej

Swiadectwo

Wychowani w rodzinach katolickich, w każdą niedzielę uczęszczaliśmy wraz z dwójką dzieci na mszę św., uchodząc za przykładną rodzinę w środowisku. Było dla nas bez znaczenia na ile spóźnimy się, czy usłyszymy całe czytania. Najczęściej staliśmy w kruchcie. Do sakramentów przystępowaliśmy sporadycznie, traktując przy tym spowiedź dość rutynowo. Wkroczyliśmy w świat radiestezji i bioenergoterapii. Nie doszukiwałam się korzenia grzechu. Nie prosiłam Ducha Św. o pomoc w rachunku sumienia. Nie pytałam Boga co jest we mnie grzechem. Opierałam się na moim sumieniu, które w ogóle nie było kształtowane na miarę możliwości i wykształcenia. Wiedza religijna pozostawała na etapie szkoły podstawowej. W domu była widoczna tylko wieczorna modlitwa dzieci - czyli "paciorek", którym zwłaszcza w pierwszych latach życia trochę towarzyszyliśmy. Przygotowanie dzieci do I Komunii Św., zwłaszcza udział w katechezie (1980-82), w salce przy parafii, był dla mnie początkiem nowej ewangelizacji, tematem do wielu refleksji. Rodziło się we mnie sporo dociekliwych pytań, na które nie umiałam wówczas sobie odpowiedzieć. Prosiłam Boga, że jeżeli jest, a to, co Kościół naucza jest prawdą, żebym była szczerze wierząca, a jeżeli nie...


"Na Watykanie w Kaplicy Sykstyńskiej jest ogromny obraz, namalowany na wielkiej ścianie. Przedstawia "Sąd Ostateczny". Mnóstwo postaci: Chrystus, u jego boku Maryja, aniołowie, Apostołowie i rzesze ludzkie, podnoszące się z tej ziemi ku niebu. Ale jeden fragment szczególnie nas zastanawia - oto potężny Duch Boży dźwiga z otchłani człowieka, uczepionego na różańcu!"


W tym czasiedokonano porwania ks. J. Popiełuszki. Ks. Prymas St. Wyszyński wezwał naród do modlitwy różańcowej.


Wówczas wróciły we mnie wspomnienia modlitwy różańcowej w moim rodzinnym domu, kiedy Mama bezsilna wobec nawracającej się choroby Ojca, klęczała razem z nami i odmawialiśmy różaniec - a po Jej policzkach płynęły łzy.


Poruszona tragicznymi wydarzeniami, grozą sytuacji, a potem żalem, że w tak okrutny sposób można zamordować człowieka - księdza - bez namysłu i ja wzięłam do ręki różaniec! W domu zagościła wspaniała atmosfera oraz zrozumienie z mężem, czego wcześniej nie było... Zaczęłam podejrzewać, że były to owoce tej modlitwy. Wkrótce życie potoczyło się starym torem. Jednak codzienne trudy, zgrzyty i kłótnie doprowadziły mnie do mocnego postanowienia, że w intencji naszego małżeństwa - szczególnie męża - muszę odprawić nowennę różańcową przez dziewięć tygodni. W tym czasie przyjechały do Polski dwa małżeństwa z Ruchu Équipes Notre Dame we Francji. Na sąsiedniej ulicy miało miejsce spotkanie Kręgu Ruchu Domowy Kościół (Oaza Rodzin). Mój mąż został poproszony jako tłumacz (wraz z rodziną). Szliśmy niezbyt chętnie, ale nie wypadało nam odmówić.


Pan przygotował nam nową drogę. Radosna atmosfera, pełna miłości, piękne śpiewy, agapa i otwarcie się wspólnoty na innych - zburzyły nasze mury. Marie-Thérese i Dominique dzielili się głęboką wiarą i znajomością Pisma Świętego, które splatały się z problemami życia małżeńskiego, rodzinnego. My, jako "niedzielni katolicy" byliśmy zafascynowani. Po chwili okazało się, że goście z Francji to ludzie szczególni dla nas. Marie-Thérese urodziła się w miejscowości Civray we Francji, tak jak i mój mąż Patrick. Nie pamiętali siebie, ale znali swoje rodziny - rodziców i dziadków. Popłynęły łzy radości. Było to bardzo wzruszające. Mąż wyjechał z Francji (z rodzicami) mając 10 lat!


Zostaliśmy "porwani" mocą Ducha Świętego i nie pytając się nawet o szczegóły formacji weszliśmy do wspólnoty Kościoła Domowego. Po kilku miesiącach przeżyliśmy piętnastodniowe rekolekcje w Krościenku - według kolejnych tajemnic różańca.


Wcześniej, chociaż mieliśmy po 33 lata i studia wyższe, nie było w nas pragnienia, aby poznawać Pismo Święte. Z góry oceniłam, że ewangelie można trochę zrozumieć, ale np. listy? Jakie było moje zdziwienie, kiedy przerabiane tematy w kręgach, według zaznaczonych fragmentów Pisma Św. przynosiły tyle mądrych pouczeń dotyczących małżeństwa wychowania dzieci i osobistej świętości. Przez dwa tysiące lat Słowo Boże jest aktualne, żywe i skuteczne. Modlitwa wspólnoty w językach, dary Ducha Św., to był klucz do otwarcia nowej rzeczywistości mojej wiary. Codzienna eucharystia, lektura Pisma Św. i modlitwa rodzinna po powrocie z Krościenka stały się dla nas regułą.


Wkrótce oczekiwaliśmy na urodzenie trzeciego dziecka. Byliśmy otoczeni przyjaciółmi ze wspólnoty i z nowym duchem przyjmowaliśmy zamysł Boży. Spokój nasz zmącił najpierw Czarnobyl, a potem różyczka, która uniemożliwiła nam wspólny wyjazd na rekolekcje do Częstochowy, również i tym razem z udziałem małżeństw z ruchu Équipes Notre Dame. Mąż pojechał sam, służąc jako tłumacz. Tam od pewnego księdza otrzymał książkę pt. "Zamach na Ojca św. w świetle Fatimy". Nikt nie przypuszczał, że ta lektura miała nas przygotować na bardzo ważne wydarzenie w naszym życiu.


Ja stanęłam w prawdzie, że tu już nie pomogą łzy ani tabletki, a wszystko zależy od Boga.


I tak sporadycznie odmawiany różaniec przeze mnie, czy przez nas razem, zajął centralne miejsce każdego mojego dnia. W wierze spotykałam się z Maryją i Jezusem w kolejnych tajemnicach ich życia. Zbliżało się rozwiązanie. Sięgnęłam po książkę przywiezioną przez męża z Częstochowy. Wydarzenia fatimskie przeniknęły moje serce, umysł i duszę. Długo zostawałam myślami w dolinie Cova da Iria, podczas kolejnych objawień, szczególnie 13.X wobec cudu słońca.


Nadszedł upragniony dzień i na świat przyszedł, pomimo poważnego zagrożenia życia przy porodzie, dorodny syn Dominique. Był to 13 października 1986 roku. Fatima stała się dla mnie rzeczywistością i wezwaniem.


Od tego czasu nie ustajemy w modlitwie różańcowej. Jest to nasza modlitwa, zarówno osobista jak i rodzinna, w której od wieku przedszkolnego bierze udział również Dominique. Mam wrażenie, że miłość do różańca "wyssał z mlekiem matki".


Często dołączaliśmy do tajemnic różańcowych nasze radości i smutki - trudności wychowawcze, czy lęk o przeżycie następnego dnia, kiedy mąż stracił pracę. Zdarzało się, że nie wiedzieliśmy w jaki sposób rozwiążemy walące się problemy, za co przeżyjemy następny dzień, kiedy lodówka była prawie pusta. Pewni byliśmy jednego, że odmówimy różaniec.


Kiedy o 2230, w majowy wieczór, modliliśmy się w tajemnicach radosnych, prosząc szczególnie św. Józefa, który przecież też troszczył się o utrzymanie rodziny, aby uprosił dar dalszej pracy - zadzwonił telefon. Była to pozytywna odpowiedź na złożoną wcześniej ofertę pracy, ratująca naszą rodzinę. Prawdziwe koło ratunkowe!


Różaniec to nie tylko tajemnice radosne. Przyszedł czas na tajemnice bolesne. Kiedy urodziło się czwarte dziecko w Uroczystość NSPJ, jak się okazało dziecko specjalnej troski, chwile buntu i niezrozumienia dotykały serca i myśli... Po co było tyle modlitwy przed rozwiązaniem i Msza św. w grocie narodzenia Pana Jezusa w Betlejem, nowenna sióstr klauzurowych, różaniec. Boże, gdzie Ty byłeś? Może tu był błąd, może tam, może położna... I tu dyskretna odpowiedź z Krzyża - "Ja też nie musiałem". Wtedy zrozumiałam, że Bóg może dać Krzyż jako dar, jako zadanie. Matka Boża fatimska obdarowała nas nie tylko modlitwą różańcową, ale również pokutą! Właśnie znoszenie cierpliwe z poddaniem cierpień i trudności to pokuta, o którą prosiła w 1917 roku Matka Boża Różańcowa.


W tajemnicach bolesnych prosimy o odsunięcie tego kielicha, jeśli taka Boża wola. Prosimy o uzdrowienie Kasi w ranach Jezusa przez Jego gorzką mękę, o męstwo wobec wyszydzenia świata, o "Cyrenejczyków" na drodze oraz klęcząc pod krzyżem o miłosierdzie dla Kasi i dla nas, przez Krew i Wodę, która wytrysnęła z Najświętszego Serca Jezusowego.


Pierwsze zdanie jakie powiedziała Kasia, kiedy miała ponad 5 lat i nauczyła się powtarzać sylabami było:

JE - ZU U - FAM TO - BIE


To zdanie, które jest wielką łaską i ma tak ogromną moc stało się jej codzienną modlitwą.


Właściwie, to nie ja nauczyłam ją pierwszych słów. Niespodziewanie zaczęła to robić po szczególnej koronce w godzinie Miłosierdzia. Była cała rodzina, również dziadkowie. Kolejno wszyscy prowadzili dziesiątki Koronki, tylko Kasia tuliła do siebie obrazek Pana Jezusa Miłosiernego (opublikowany w "Miłujcie Się"), po którego promieniach płynęła oleista ciecz. Po południu ćwiczyłyśmy mowę. Zdziwiło mnie, że zaczęła powtarzać sylaby!!! Następnego dnia, podczas cotygodniowej terapii, zwróciła uwagę Pani logopeda: "Czy Pani widzi jak ona językiem rusza? Czy Pani widzi jak ona powtarza?" Odpowiedziałam tylko jedno: "Ja jej tego nie nauczyłam". Na następne zajęcia przyniosłam "Miłujcie się" i dłam świadectwo. Po każdej mszy św. w intencji Kasi, po pielgrzymkach do sanktuariów, po modlitwie rodzinnej zauważyliśmy nowe umiejętności. Uzdrowienie emocjonalne, poprawa pamięci, usprawnienie ruchowe - to przykładowe etapy uzdrawiania Kasi. Wszystkim terapeutom powtarzam: "Pan Jezus uzdrawia, a Pani rehabilituje", bo chociaż jestem pełna uznania dla ogromu pracy pedagogów na wszystkich terapiach, to jednak uważam, że bez Łaski Bożej są progi, których się nie przekroczy. Potrzeba wsparcia nie tylko dla chorego dziecka, ale również dla rodziców i nauczycieli. Dlatego wszystkim opiekunom dzieci specjalnej troski, chorym, mówię: zostawcie radiestetów, bioenergoterapeutów, wróżbiarzy, czarowników. To jest okultyzm. Jezus żyje. Czeka na was, przyjdźcie do Niego ze swoimi problemami, korzystajcie z sakramentów. Jezus, chociaż nie miał specjalizacji, jest najlepszym lekarzem. Leczy nie tylko ciało, ale i ducha.


Dzisiaj pragniemy dzielić się doświadczeniem mocy i łaski modlitwy różańcowej wśród znajomych, we wspólnocie i na rekolekcjach. Dominique zaprasza do serwisu różańcowego w Internecie.

Historia zbawienia zawarta w piętnastu tajemnicach różańcowych może być tematem codziennej pielgrzymki duchowej do Ziemi Świętej i być miejscem spotkań z Maryją, która w każdej tajemnicy przybliża nas do Jezusa.


Odmawiajcie różaniec!

Orędzie z Medziugorje, 25. październik 2010r.

Drogie dzieci! Niech ten okres będzie dla was czasem modlitwy. Dziatki, moje wezwanie, pragnie być dla was wezwaniem, byście się zdecydowali iść drogą nawrócenia, dlatego módlcie się i proście o wstawiennictwo Wszystkich Świętych. Niech będą dla was przykładem i bodźcem i radością ku życiu wiecznemu. Dziękuję wam, że odpowiedzieliście na moje wezwanie.

Orędzie z Medziugorje 2 październik 2010r.

Drogie dzieci! Dzisiaj wzywam was do pokornej, dzieci moje, pokornej pobożności. Wasze serca powinny być sprawiedliwe. Wasze krzyże niech będą dla was środkiem w walce przeciw grzechowi dnia dzisiejszego. Waszą bronią niech będzie cierpliwość i bezgraniczna miłość. Miłość która, umie czekać i która was uczyni zdolnymi rozpoznawać Boże znaki, aby wasze życie poprzez pokorną miłość pokazało prawdę wszystkim tym, którzy szukają jej szukają w mroku kłamstwa. Dzieci moje, apostołowie moi, pomóżcie mi otworzyć drogi mojemu Synowi. Jeszcze raz wzywam was do modlitwy za waszych pasterzy. Z nimi będę triumfować. Dziękuję wam.

Orędzie z Medziugorje, 25. wrzesień 2010r.

Drogie dzieci! Dziś jestem z wami i wszystkich was błogosławię moim matczynym błogosławieństwem pokoju i zachęcam was, abyście bardziej żyli życiem religijnym, bo jesteście jeszcze słabi i nie jesteście pokorni. Dziatki, zachęcam was, abyśce mniej mówili, a więcej pracowali nad waszym osobistym nawróceniem, aby wasze świadectwo było owocne. I niech wasze życie będzie nieustanną modlitwą.Dziękuję wam, że odpowiedzieliście na moje wezwanie"